[Rejestr] Troche z inna ale jakze wazna sprawa!
Pracownia Humanistyki
biuro w pracowniahumanistyki.pl
Śro, 3 Mar 2010, 10:51:18 MET
Witam,
przywołany przez Kasię Szymielewicz list Pani Katarzyny Kądzieli
rzeczywiście zawiera bardzo istotne uwagi (z którymi się w większości
zgadzam) i kiedy się w niego wczytać okazuje się, że problem jest dużo
szerszy i nie tyle dotyczy samej ustawy (choć z pewnością jej kształtu), ale
także pewnej "polskiej praktyki politycznej" (roli Kościoła Katolickiego,
mentalności polskich urzędników, upolitycznieniu sfery pomocowej itp.).
Jednak razem z ustawą "przemocową" przygotowywany był projekt ustawy o
wspieraniu rodziny, co także jest jak myślę istotne, bo w znaczący sposób
miał on zmienić "kontekst prawny" przepisów antyprzemocowych (co z pewnością
miałoby wpływ na stosowanie prawa - przynajmniej w sferze orzecznictwa).
Ponadto dyskusja wokół ustawy "antyprzemocowej" świetnie ilustruje starą
prawdę, że kiedy dwóch mówi to samo to to nigdy nie jest to samo. Zbyt
często w Polsce konserwatywne nastawienie ideowe jest równocześnie swoistą
ślepotą na wybrane problemy społeczne. Przemoc w rodzinie jest polskim
problemem społecznym, a upolitycznianie go doprowadza do sytuacji w której
środowiska prawicowe udają, że problemu nie ma w imię "świętości rodziny",
środowiska lewicowe rozpadają się za to w partykularyzmach (co można
skonstatować bezsensownym pytaniem retorycznym o to co jest bardziej
"przemocowe": przemoc wobec kobiet, wobec dzieci czy może swoista
"dialektyka pana i niewolnika" wikłająca w spiralę krzywdy wszystkie ze
stron). Zatem intencje polityczne bywają tu bardzo różne, a odpowiedzialność
wymaga, żeby mieć na względzie, by "wśród serdecznych przyjaciół psy zająca
nie zjadły" i by się nie okazało, że efektem będzie brak polityki
antyprzemocowej ("bo mały klaps to nic złego, bo dziecko pod samochód wleci,
bo to głupota nie zabrać dziecku batonika, bo moje dziecko moja sprawa, bo
patrzyłem po sąsiadach i wszystko jest ok, bo z tym bezstresowym wychowaniem
to bzdura - nie podejmuje tych tematów , bo spłycają one problem i nie
pozwalają zobaczyć go na płaszczyźnie realnego - jeszcze raz z uporem
maniaka to powtórzę - problemu społecznego, czyli w perspektywie
socjologicznej - która mnie jest bliska). Zwracam jedynie uwagę, że
wiadomość o powrocie ustawy "przemocowej" do komisji przekazał Pan poseł
Gowin, bo wyborca konserwatywny to dla partii rządzącej dobry wyborca
(proszę potraktować to jako beznamiętne stwierdzenie politologicznego
faktu), tylko że polski problem polega właśnie na tym, że zbyt często
rodzina będąca u nas swoistym azylem w połączeniu z zanikiem partycypacji
społecznej i wpleciona w konserwatywną strukturę społeczną staje się także
"azylem" w którym można bezkarnie krzywdzić innych ludzi. Zwracam także
uwagę, że w Polsce poziom przyzwolenia społecznego na zachowania godzące w
podmiotowość człowieka pozostaje ogromnym problemem (w tym powinien
przerażać fakt, że poziom naszej debaty na takie tematy jak prawa dzieci czy
kobiet) przypomina wiek XIX-ty.
W jednej z reakcji na mój list pojawiło się stwierdzenie o dysonansie
poznawczym jakiego można się nabawić. Myślę, że wbrew intencjom jest to
właśnie trafne spostrzeżenie. Dysonans poznawczy właśnie na tym polega (w
uproszczeniu), że w wyniku różnych procesów psychicznych i społecznych nasze
silne przekonania (jakie posiadamy) "bronią się przed zmianą" nawet w
świetle faktów, które za zmianą przemawiają. Z tego właśnie powodu jesli
ktoś jest tatą czy mamą ma taki problem z uznaniem, że czasem można nie być
dobrym tatą i mamą - musiałby bowiem zaakceptować , że ta trywialna prawda
socjologiczna dotyczy także i jego. W sensie socjologicznym dysonans
poznawczy jest jednym z tych zjawisk które wzmacniają przyzwolenie na
przemoc (jest to dość skomplikowane, więc nie będę się wdawał w szczegóły ,
bo nie miejsce na to).
Podsumowując uważam, że jest teraz okazja (po powrocie ustawy do komisji) na
poprawienie niedopuszczalnych błędów. Całkowicie się zgadzam, że niektóre
zapisy są co najmniej wątpliwe (i nie jest to asekuranctwo z mojej strony -
jeśli ktoś woli dobitniejsze stwierdzenia to myślę, że niektóre zapisy są
strasznie złe i wymagają natychmiastowej zmiany). To co ważne i o co od
początku mi chodziło to żeby razem z ustawą nie pogrzebać jedynej od lat
możliwości podjęcia tematu i próby reakcji na problem jakim jest przemoc
rodzinna (a zjawisko ewoluuje i są miejsca w Polsce gdzie całe wsie
funkcjonują w oparciu o paradygmat przemocy reprodukując ją z pokolenia na
pokolenie).
Jeśli moje wystąpienie zostało odebrane jako "poparcie inwigilacji w imię
wyższych racji" to zostałem źle zrozumiany (zresztą zwracam uwagę, że nie
broniłem ustawy , a jedynie zaznaczałem, że sprawa jest problematyczna).
Skoro na początku tego mejla odniosłem się do wiadomości Kasi Szymielewicz
to na koniec pozwolę sobie jeszcze na małą uwagę a propos lubianego jak
sądzę przez Panoptykon filozofa i socjologa tj Michela Foucaulta.
Parafrazując go "nie-nadzorować i nie-karać" to nie znaczy zupełnie cofnąć
się do czasów kiedy władza oparta była na autorytecie, a rodzina była
instytucją świętą i niepodzielną. Natomiast do klubu przeciwników biowładzy
należymy - jako Pracownia Humanistyki - z przyjemnością.
Także i ja uważam ten wątek za poboczny , bo jednak cel tej listy jest
jasny, ale jak myślę to jest odpowiedź na wątpliwości Pana Wacława tzn.
sprawa nie jest oczywista, ustawa wróciła do komisji i dobrze, bo nie była
dobra. Jestem jednak głęboko przekonany , że powinna powstać. Natomiast
kiedy ktoś protestuje to ważne jest nie tylko, co krzyczy , ale także jakie
są jego intencje (w Polsce często intencje są takie, by bagatelizować
problemy społeczne, a to w imię neoliberalnego ograniczania roli Państwa ,a
to w imię konserwatywnej świętości rodziny - a problemy sobie rosną i tylko
socjologowie od czasu do czasu pokrzyczą). Nie od dziś bowiem wiadomo , że
polska polityka nie jest polityką realnych problemów, ale raczej "modlitwą o
deszcz" - żeby przywołać tu pewne wydarzenie z udziałem Marszałka polskiego
Sejmu).
Nie uważam, żeby to było miejsce na szerszą dyskusję na ten temat.
Przepraszam jeśli przyczyniłem się jakoś do powstania wątku pobocznego (nie
miałem zamiaru) i mam nadzieję , że wrócimy już do głównego tematu (sam
obiecuję , że już nie rozwijam wątku przemocowego - a też nie ma po co bo
ustawa wróciła do prac, więc wszyscy powinni być zadowoleni włącznie ze
mną).
Pozdrawiam,
Tomasz Ugryn
W dniu 2 marca 2010 23:35 użytkownik Katarzyna Szymielewicz <
katarzyna.szymielewicz w panoptykon.org> napisał:
> Panie Wacławie: bardzo dziękuję za podniesienie tego problemu na liście
> (chociaż wątek zdecydowanie uboczny). Tylko gwoli wyjaśnienia: Fundacja
> Panoptykon jak najbardziej interesuje się tematem, od początku prac nad
> ustawą art.9a budził nasze zasadnicze wątpliwości (
> http://www.panoptykon.org/aktualnosci-wszystkie/6-rzdowy-projekt-ustawy-o-przeciwdziaaniu-przemocy-w-rodzinie-niebezpiecznie-szerokie-uprawnienia-zespoow-interdyscyplinarnych-w-zakresie-przetwarzania-danych-wraliwych).
>
>
> Zabrakło nam jednak czasu/możliwości organizacyjnych żeby podjąć się
> zainicjowania kampanii społecznej, o której Pan zapewne myśli. Bo na tym
> etapie prac legislacyjnych niewiele więcej można zrobić. Kolejny przyczynek
> do problemu braku realnych konsultacji społecznych. Po pierwszym czytaniu i
> przy okazji wysłuchania publicznego w sejmie były zgłaszane protesty przecie
> temu przepisowi (m.in. ten:
> http://poland.indymedia.org/pl/2009/03/43529.shtml) jednak nic z tego nie
> odbiło się na procesie legislacyjnym..
>
> Teraz faktycznie zostaje już tylko droga otwartego protestu, zbierania
> podpisów, a jak to wejdzie w życie skarżenia do TK. W pełni się zgadzam, że
> takie uprawnienia "państwa", które w dodatku ceduje je na
> "interdyscyplinarne zespoły" (nie preecyzując kryteriów doboru osób, zasad
> funkcjonowania, w tym ochrony danych) są wbrew Konstytucji. Mam na myśli
> brak poszanowania dla prawa do prywatności. Nie uważam, żeby działania
> prewencyjne uzasadniały tak daleko idące ograniczenia. Ich skala istotnie
> zakrawa na próbę legitymizowania masowej i rutynowej inwigilacji "trudnych
> rodzin".
>
> Z braku czasu nie jestem teraz w stanie odnieść się tak, jakbym chciała, do
> ogólnej dyskusji n.t. "polityki antyprzemocowej", jaka się wywiązała
> powyżej. Ale w pełni podpisuję się pod komentarzem Marcina:
>
>>
>>>
>> Powstaje pytanie, czy dysfunkcjonalne państwo jest w stanie pomóc
>> dysfunkcjonalnej rodzinie? Czy skoro rodzina nie działa,
>> to czy z tego powodu mamy wzmocnić państwo? Czy chcemy mieć więc
>> represyjne państwo i rodziny w stanie rozkładu? Moim zdaniem nie.
>>
>> Takie stawianie sprawy - przeciwnika pod ścianą (kto nie jest z nami, ten
>> jest
>> z nimi) jest nieuczciwe. Sformułowania przytoczone przez pana prezesa
>> Iszkowskiego
>> mogą świadczyć o próbie manipulowania pojęciami w celu zmiany definicji
>> zjawiska "przemocy" i rozszerzenia jej zakresu. Wątpliwości natury
>> zasadniczej budzi również proponowany zestaw procedur.
>>
>>
>> Pozdrawiam,
>
> --
> Katarzyna Szymielewicz
> FUNDACJA PANOPTYKON
>
>>
>>
>> _______________________________________________
>> Rejestr mailing list
>> Rejestr w isoc.org.pl
>> http://tools.wikimedia.pl/mailman/listinfo/rejestr
>>
>>
>
>
>
>
>
> _______________________________________________
> Rejestr mailing list
> Rejestr w isoc.org.pl
> http://tools.wikimedia.pl/mailman/listinfo/rejestr
>
>
-------------- następna część ---------
Załącznik HTML został usunięty...
URL: http://listy.icm.edu.pl/pipermail/rejestr/attachments/20100303/20e4d3b7/attachment.html
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Rejestr