[Karty] Re: ciekawostka noworoczna

Sebastian Malarz karty@listy.icm.edu.pl
Mon, 5 Jan 2004 12:53:56 +0100


> Trudno oczekiwać, iż jako bankowiec, żywotnie zainteresowany
obowiązywaniem
> stworzonego przez siebie regulaminu, będziesz uważał inaczej. Nie możesz
> jednak oczekiwać, iż Twoje oparcie na regulaminach, uwzględniając
> wszechobecność dalekiego ich naciągania na korzyść banków (poza granice
> dobrego smaku), doda Ci w oczach klientów wiarygodności.

E tam, lanie wody, a osobiście uważam, że od bankowców to dużo gorsi
są jednak prawnicy :-))

> A w przypadku kredytówki to bank wykonuje całą brudną robotę, wraz z
> niełatwymi dowodami juz na wstępie. Powtarzam więc, chodzi tu raczej o
sferę
> motywacji i praktyczne aspekty prowadzenia sporów prawnych, a nie o
> konkretne przepisy, bo te oczywiście nie moga zmieniać się w zależności od
> tego, kto wszczyna spór.

Kiedy dla mnie rodzaj karty (debetowa, kredytowa i inna) nie ma znaczenia,
bo niezależnie od rodzaju karty sprawa jest taka sama - transakcje w
zamierzeniu
ma obciązyć (bądź obciąża) klienta niezależnie czy jest to limit karty
kredytowej,
limit kredytowy karty debetowej czy dodatnie saldo karty debetowej (a nawet
dodatnie saldo karty kredytowej, bo takie sytuacje też się zdarzają). I rolą
banku - a zobowiązaniem klienta - jest żądanie zapłaty za te transakcje, co
oczywiście nie przeszkadza klientowi je zareklamować jako niezasadne.

Raz jeszcze podkreślam o co chodzi w tej dyskusji - uważam, że pogląd
typu "lepiej płacić kartą kredytową bo w razie transkacji oszukańczej
są to pieniądze banku a nie nasze i nie musimy ich spłacać" jest poglądem
błędnym i bardzo szkodliwym dla klientów, szczególnie tych mniej świadomych,
co to hasło tylko gdzieś usłyszą bądź przeczytają bez zastanowienia.

To pogląd zbliżony do stanowiska określanego jako "lepperowskie", na
zasadzie, że lepiej jest coś kupić za kredyt niż za własne pieniądze, bo
zawsze możemy kredytu nie spłacić. Nie wiem dlaczego u nas świadomość
kredytu jest tak niewielka (co widać choćby po ochoczych poręczeniach
znajomym i innych tego typu sprawach) i bardzo często kredyt traktuje
się właśnie na takiej zasadzie - "a co tam, to są pieniądze banku a nie
nasze".

Pozdrawiam,
Sebastian Malarz