[Karty] do prnews (Lokata MilleOkazja)

Michał 'Amra' Macierzyński karty@listy.icm.edu.pl
Tue, 7 Dec 2004 09:39:54 +0100


Adrian Kurowski <adrian.kurowski@kartyonline.net> wrote:
> Chciałem napisać komentarz do Amrowego (nie)polecenia lokaty w
> Millennium, ale jakos formatka nie zadziałała, wiec pozwole sobie
> skomentować artykuł tutaj - mam nadzieje, ze wybaczycie :)

Moze tekst za dlugi - chciales dac komentarz pod tekstem? Hmm - daj na 
priva znac co i jak?

> Generalnie zgoda - Bank Millennium przegina stosując iście
> ubezpieczeniowe kruczki (drobny druk mówiący o rzeczywistym
> oprocentowaniu, tabela opłat i prowizji oraz oprocentowania
> prezentowana w oddziałach banku na kartce formatu A4 używając
> czcionki 6 itp. akcje). Nie zgodzę się jednak z opinią, iż takie
> działanie jest nieetyczne gdyż bank jest instytucją zaufania

Widzisz - w tym przypadku bank zupelnie nie podaje efektywnego 
oprocentowania.
Ani w ulotce, ani na WWW, ani na call-center. Nie chce mi sie sprawdzac w 
placowce - ale jestem pewien, ze jak pracownicy sami nie policzyli, to tez 
im centrala nie dala takowej informacji.

> publicznego. Dla mnie zapis ten pochdzący z ustawy - prawo bankowe
> stanowi relikt przeszłości i w mojej opinii powinnien zostac
> skreslony. Bank jak kazda firma dziala po to, by przynosic zyski oraz
> budowac wartosc dla akcjonariuszy czesto (a moze przede wszystkim)
> kosztem klientow/kontrahentów. Towarzystwa ubezp. również obracają
> dużymi pieniędzmi, a klient wiąże się z nimi bardzo często na dużo
> dłużej niż z bankami (ubezpieczenia na życie). Jednakże nie mówimy o
> nich jako o instytucjach zaufania publicznego oraz nie wymagamy
> jasnej i precyzyjnej reklamy. Oczywiśie kiedy np. rezygnujemy z


Bank NIE JEST "kazda firma". To po pierwsze i najwazniejsze. Gdyby tak 
bylo - twoja argumentacja jeszcze bylaby ok.
Banku nie da sie zalozyc raz dwa, no i bank ma zastrzezone dla siebie prawa 
i obowiazki.
Piszac o akcjonariuszach itp - to zapomniales totalnie np. o rynku 
niemieckim czy USA. Jak widac - mozna - i wszyscy sa zadowoleni - jesli nie 
ma maksymalizacji zyskow w dlugim okresie. Pytanie rowniez czy taka 
maksymalizacja bez patrzenia na potrzeby i prawa konsumentow tez jest ok. 
Ty jestes za drapieznym rynkiem, ja za napietnowaniem nieuczciwych praktyk. 
(a chetnie rowniez za wprowadzeniem obowiazku - podobnie jak przy kredytach 
konsumenckich wprowadzenia stopy efektywnej. Zobacz jak uprosciloby to 
dokonanie wyboru. Czlowiek nie musialby korzystac z posrednikow tylko sam 
wybralby i juz)

Wprowadzajac w zycie twoje postulaty obalilibysmy zaufanie do instytucji, 
ktore sa fundamentem gospodarek europejskich. Jak rozumiem, ze w swiecie 
supermarketow popierasz, zeby zmieniac ceny kiedy ci sie podoba, koszty 
prowadzenia wprowadzac reklamowe (prowadzenie 0 zl i malym druczkiem 
dopisac nie dotyczy wplaty/wyplaty gotowki, odwiedzenia placowki bankowej, 
zalogowania sie na strone itp).

Nie wiem - moze ja jakis dziwny, ze oczekuje jakis standardow od 
instytucji, ktore nie powinny znizac sie do panujacego na rynku trendu 
(jarmark cen). Zreszta na zachodzie juz do tego doszlo - tylko my jestesmy 
na etapie marketingu masowego...

Mielismy juz numer z kredytami - reklamowany na 15% a w rzeczywistosci 160% 
i wiecej. To po pierwsze nie jest uczciwe komunikowanie, po drugie podwaza 
zaufanie do instytucji, ktore z racji swoich funkcji musza cieszyc sie 
zaufaniem, bo gospodarka przestalaby sie krecic, po drugie chodzi o kase 
konsumentow, a nie proszek do prania.

No i po prostu - ja nie uwazam, ze reklama powinna klamac. A te ich reklamy 
najnormalniej w swiecie wprowadzaja w blad. Tak samo jesli ja sie pytam ile 
jest oprocentowanie efektywne - to przyznaj - dziwna praktyka jest, jak mi 
przedstawiciel banku odpowiada, ze on nie ma takich informacji. Ja 
rozumiem, ze reklama moze mi sprzedawac marzenia i pragnienia, ale ludzie 
wciaz przyzwyczajeni sa, ze bank to bank i jak cos komunikuje to tak jest. 
Bank "pozycza" od klientow pieniadze. Reklamujac tak jak to robi - po 
prostu wprowadza ich w blad. chcialbys, zeby pracodawca reklamowal ci, ze 
zarobisz 20 tysiecy miesiecznie, a jak przyjdzie co do czego, to sie okaze, 
ze malym druczkiem dopisane jest ze to i tamto? Owszem mozesz przeczytac - 
ale jak tak kazdy chcialby cie w konia zrobic? Ile bys czasu stracil.
Ja Ci gratuluje, ze jestes swiadomym konsumentem - ale uwazaj, jak bedziesz 
szedl do reklamujacego sie lekarza, korzystal z lekow, ktore sie reklamuje 
itp.
Dlaczego idac twoim tokiem myslenia - mamy w ogole sprawdzac czy leki nie 
maja skutkow ubocznych? Przeciez ryzyko konsumenta. Pozwolic dalej na 
reklame z wykorzystaniem wizerunku lekarza i sprzedazy niesprawdzonych 
lekow w kioskach. A co ;)

Tak - ja wiem, ze to dobrze brzmi w uszach popierajacych jedna partie, ale 
ludzie sa tacy jacy sa i mnie taka wizja swiata nie odpowiada. ;)))

Reasumujac - ja tam caly czas mysle, ze takie sztuczki reklamowe nie 
przystoja powaznemu bankowi. Bo nie moze byc tak, ze z jednej strony 
domagamy sie respektowania pewnych praw, a z drugiej mijamy sie z prawda w 
reklamie - ale takze i poza nia (przyklad, ze nigdzie nie ma prawdziwego 
oprocentowania).

Michał 'Amra' Macierzyński || http://PRnews.pl
Banki, karty, konta oraz public relations.
Zadbaj o swoje pieniądze!