[Karty] Re: Eurobank już chodzi

Piotr J. Ochwal karty@listy.icm.edu.pl
Sun, 28 Sep 2003 23:26:16 +0200


Witold Dębicki wrote:
>> Skoro Multibank czy Citi nie są bankami dla masowego klienta,
> Nie są. Wystarczy spojrzeć na ofertę i wymagania.

Oferta jest przeciętna, a wymagania żadne. Zapraszam do oddziałów
dawnego Handlobanku na prowincji - w okolicach 10-tego lub 15-tego.

> To są banki ktore 'wybierają' sobie pewną kategorię klientów. I tyle.
> IMHO to troche coś innego niż np. pkobp.

Faktycznie co innego. W Multibanku o Dinersie można sobie tylko
pomarzyć...

> Masz ciekawy sposób argumentacji ;-) Za chwile wyjdzie, na to, że Jaguar czy
> Mercedes to samochód dla każdego, bo czasem pojawia sie reklama w GW ;D

primo: reklamy Jaguara jeśli już pojawiają się w GW, to w jakichś
ekskluzywnych dodatkach. Reklamy kart kredytowych Multibanku pojawiają
się na "normalnych" kolumnach, jak równiez w innych dziennikach
regionalnych, których o "proklasośredniość" czy "probiznesowość" bym
nie posądzał :)

secundo: bilbordy z reklamami Multibanku widywałem przy drogach nie
mających nawet statusu drogi powiatowej (np. w Świętokrzyskiem), gdzie
"miastowe" rzadko się zapuszczają, a miejscowy rolnik i tak tą kartą
za superfosfaty w GieeSie nie zapłaci. "To ja się pytam, po co"? :-)

>> polega na "amuletach" typu różne zaświadczenia (oczywiście mam na
>> myśli kredyty konsumpcyjne, a nie hipoteczne).
> A citi ? ;-)

Citiemu w zeszłym roku wystarczyły wyłącznie moje OŚWIADCZENIA na
piśmie. Nie chcieli żadnego kwitu urzędowego bądź od pracodawcy.
Dziwne, nie? 

Lukasowi w marcu 2002 wystarczyło do przyznania mi karty kredytowej
półroczne posiadanie u nich konta i moje OŚWIADCZENIE USTNE o
zatrudnieniu i zarobkach.

Diners zażyczył sobie kopie moich PITów rocznych za 3 lata wstecz
(kserokopie z moim podpisem "za zgodność" - nie wymagano
"potwierdzenia urzędu skarbowego"), jak również historię konta
osobistego za 6 miesięcy wstecz (również wystarczyła kserokopia
wyciągów potwierdzona "za zgodność").

Czasami się zastanawiam nad taką kwestią - skoro dla pewnych
instytucji finansowych mój podpis NIC nie znaczy nawet na głupiej
kserokopii, czy moim oświadczeniu, to po cóż wymagają, abym się potem
podpisał pod umową?
-- 
pjo