[Rejestr] kampania profrekwencyjna

Robert Partyka bobson w bobson.pl
Pon, 5 Lip 2010, 18:32:04 EDT


Witam,

wrzucę swoje trzy grosze :)

W dniu 2010-07-05 21:45, Piotr Rutkowski pisze:
> Głosowanie listowne jest bezpieczną metodą sprawdzoną w wielu cywilizowanych państwach. 
Stwierdzenie, że coś jest bezpieczne nie czyni tego bezpiecznym. Warto
by podać argumenty, które przemawiają za rzeczonym bezpieczeństwem. Nie
dla każdej czynności "komuś się udało" oznacza "każdemu się uda". Mam
bardzo poważne wątpliwości co do bezpieczeństwa tego głosowania -
szczególnie mając na uwadze jakość działania Poczty Polskiej.

> Opisane wymuszenie głosu przez pracodawcę jest tak ewidentnym przestępstwem, że nie jest warte komentarza. 
Pytanie brzmi, czy zbytnio się takiego wymuszenia nie ułatwia.

> (...) na początku uważnie monitorując wszystko co się w tym systemie może zdarzyć. 
Przy głosowaniu listami nie da się wszystkiego efektywnie monitorować.
Przecież nie chcemy kamer w każdym domu.

> Generalnie praworządność i tradycja akceptacja ryzyka utraty prywatności sprzyja takim formom głosowania. 
Prawo mówi, że głosowanie ma być tajne - więc nie może być akceptacji
dla ryzyka utraty prywatności.

> Warto w Polsce wprowadzić głosowanie listowne i uważnie monitorować efekty. Dopiero powodzenie tej formy nada sens wprowadzenia bezpiecznego głosowania prze Internet.
>   
Głosowanie przez Internet - w aktualnej formie, przy aktualnym poziomie
świadomości technicznej obywateli - nie wydaje się być konstytucyjne.
Było o tym nie raz na ISOC-PL i tutaj zdaje się też. To, że istnieje
teoretyczny model matematyczny spełniający potencjalnie kryteria
bezpieczeństwa i niby konstytucyjności nie znaczy, że działa i je
spełnia w kontekście społecznym.

> Natomiast potraktowanie jako kategorii odrębnej osób, których nie cieszy żaden z kandydatów, jest działaniem, które zniechęca do oddania ważnego głosu niezdecydowanych. Są osoby, które są protagonistami kandydatów i ich programów, ale cała kampania wyborcza służy przekonaniu niezdecydowanych. Każdy , kto kiedykolwiek robił badania ankietowe wie, że odpowiedź "nie wiem", "nie mam zdania", odpowiedź "żadna z powyższych" to przekleństwo opracowujących wyniki, ulubiona odpowiedź większości osób, które ogólnie nie są szczególnie zainteresowane życiem społecznym i z lenistwa nie chce im się zastanowić nad odpowiedzią. Nietrudno przewidzieć, że efektem takiej zmiany będzie radykalny spadek zainteresowania demokracją. (kampania profrekwencyjna?) 
>   
Myślę, że można spokojnie zastosować zasadę pareto i stwierdzić, że
raptem 20% z społeczeństwa jest zainteresowanych polityką i potrafi
przedstawić program osób na które głosowało. Reszta - o ile głosowała -
to zrobiła to na zasadzie ugięcia się pod społeczną presją
"obywatelskiego obowiązku" - oddając głos na podstawie sondaży,
podpowiedzi znajomych, atrakcyjności fizycznej kandydata itp. Czy na
prawdę zyskuje demokracja, gdy takie osoby głosują wprowadzając szum
losowy do wyników wyborów? Demokracja jako system ma ten problem, że
przy fajnym modelu logicznym bardzo łatwo ją zepsuć przy implementacji w
rzeczywistości.

"leczenie" demokracji działaniami na rzecz zwiększenia frekwencji, bez
równoległej i nawet silniejszej akcji zwiększania świadomości
politycznej jest podobne do "leczenia" zwiększającej się liczby
niechcianych ciąż przez liberalizację prawa aborcyjnego. Ognisko też
można próbować gasić benzyną z wiaderka.

> Każdy może oddać nieważny głos. Nie widzę jak skorzysta demokracja, że ktoś to zamanifestuje. Taka postawa w systemie demokratycznym nie powinna się niczym różnić od tych co wybory olali.  
> Jeżeli chcesz uczyć ludzi demokracji, to naucz ich mieć poglądy, formuj stronnictwa, partie, walcz o programy polityczne, lepsze ustawy. Nie wspieraj niezdecydowanych, bo to antypaństwowe, chyba, że walka z państwem to twój program. 
>   
O to to właśnie. Chyba lepiej najpierw wyedukować ludzi, by działali na
zasadzie - "nie wiem?" -> "poznaję fakty, programy polityczne, formułuję
swoje poglądy, wybieram świadomie przedstawicieli" -> "głosuję". Inaczej
zamiast demokracji mamy festynokrację, która niewiele się różni od
głosowania SMS na kolejnych kreowanych przez mediów Idoli.

pozdrawiam,
Robert



Więcej informacji o liście Rejestr