[Karty] Łapiński zmarnował nasze 3 miliardy

Piotr J. Ochwal karty@listy.icm.edu.pl
Mon, 14 Feb 2005 16:23:40 +0100


Były dyrektor Śląskiej Kasy Chorych oskarża byłego ministra zdrowia

Andrzej Sośnierz, były dyrektor Śląskiej Kasy Chorych i twórca kart
chipowych dla pacjentów, uważa, że gdyby w 2001 roku pozwolono mu
działać, to służba zdrowia oszczędzałaby miliardy złotych rocznie, a
więc do dzisiaj 3 miliardy złotych.

Sośnierz, wyrzucony za sprawą ówczesnego ministra Łapińskiego, wraca
do gry. Polska będzie się uczyć od niego, jak wprowadzić Rejestr Usług
Medycznych. RUM z powodzeniem działa na Śląsku, gdzie każdy pacjent
zamiast książeczki ubezpieczeniowej ma plastikową kartę.

Mariusz Łapiński po tym, jak został ministrem, zablokował prace nad
wprowadzeniem systemu w południowej Polsce i oddał kilku szefów kas
chorych do prokuratury. Tymczasem na Śląsku karty - czyli system
START, działają z powodzeniem od trzech lat i przynoszą milionowe
zyski.

Dość fikcji

- Skończyło się tu leczenie martwych dusz, wypisywanie fałszywych
recept, umieszczanie pacjenta w dwóch szpitalach równocześnie - mówi
Andrzej Sośnierz, który m.in. za wprowadzenie systemu stracił
stanowisko.

Teraz jest jednym z głównych ekspertów NFZ ds. Rejestru Usług
Medycznych. Nie ukrywa, że czuje satysfakcję.

Amerykański bubel

Łapiński chciał, by system RUM powstał od zera za pieniądze z
amerykańskiego offsetu za myśliwiec F-16.

Minister Marek Balicki już zrezygnował z amerykańskiej pomocy. - I
bardzo dobrze się stało, bo Amerykanie proponowali nam przestarzały
system za prawie miliard złotych. Jeśli zrobimy to sami, będziemy mieć
o wiele nowocześniejszy rejestr za około 350 milionów.

Recepty do lamusa

RUM zastąpi m.in. papierowe recepty i ukróci proceder wyłudzania
refundacji leków. 

- Lekarz zamiast wypisywać receptę, nagra ją na indywidualną kartę
procesorową. Pacjent w aptece da farmaceucie kartę i dostanie lek. NFZ
od razu będzie wiedział, że recepta została zrealizowana - dodaje
Sośnierz.

W przyszłości na karcie będzie mogła być zapisana np. grupa krwi
(bardzo ważne w razie np. wypadku) czy historia choroby.

RUM pozwoli lepiej kontrolować lekarzy.

Śląsk z przodu

Na Śląsku wydanie kart chipowych i stworzenie systemu kosztowało ok.
35 milionów złotych. Jak zapewniają w śląskim NFZ, dzięki
zlikwidowaniu szwindli te pieniądze dawno się zwróciły. Jeszcze w tym
roku książeczki na kartę zamienią pacjenci w Gdańsku.

- Szkoda, że wszystko dzieje się tak późno - mówi Sośnierz.
Renata Furman, rzeczniczka Narodowego Funduszu Zdrowia:

- Chcemy korzystać z dobrych, istniejących już rozwiązań w sprawie
RUM-u. Specjalnie powołany zespół do wprowadzenia Rejestru Usług
Medycznych w całej Polsce właśnie kończy pracę nad raportem. Na razie
RUM działa w czterech województwach: pomorskim, opolskim,
wielkopolskim i śląskim. Tylko w tym ostatnim występuje on w postaci
elektronicznej. Nie ukrywam, że śląski RUM będzie jednym z wzorów
branych pod uwagę w końcowym raporcie zespołu NFZ.

Grzegorz Zasępa
Superexpress