[Karty] [GazWyb] Proces w sprawie kart bankomatowych wznowiony
Maciej Bebenek
karty@listy.icm.edu.pl
Sun, 19 Oct 2003 18:23:25 +0200
Zamiast ogłosić wyrok, sąd wznowił postępowanie dowodowe w sprawie
wyłudzenia z kont ponad 500 tys. zł za pomocą sfabrykowanych kart
bankomatowych.
Sad uznał, że nie zrobiono jeszcze wszystkiego dla wyjaśnienia, jak dalece
współoskarżeni szwagrowie Mariusza M. byli wprowadzeni w mechanizm
przestępstwa
Sąd Okręgowy miał wątpliwości, czy oskarżony Mariusz M. zeznawał całkowicie
szczerze, czy też osłaniał swoich szwagrów. Prokurator, choć przyznał, że
Mariusz wiernie opisał mechanizm przestępstwa i wyjawił dwóch nieznanych
organom ścigania współsprawców, to jednak w sprawie szwagrów szczery nie
był. Sami szwagrowie do udziału w przestępstwie się nie przyznają. Pomagali
Mariuszowi, pożyczali samochód, jeździli z nim jako kierowcy, ale w tajniki
jego interesów nie byli wprowadzeni.
- Trzeba to wyjaśnić lub uznać, że wątpliwości są nieusuwalne - mówił w
czwartek sędzia Jerzy Menzel. Nieusuwalne wątpliwości muszą zostać
rozstrzygnięte na korzyść oskarżonych. Co oznacza uniewinnienie szwagrów i
nadzwyczajne złagodzenie kary Mariuszowi M.
Zbadane zostaną billingi rozmów telefonicznych Mariusza i jego szwagrów,
przesłuchani policjanci, którzy brali udział w ich zatrzymaniu i znaleźli
sprzęt, który Mariusz instalował w bankomatach: minikamerę, czytnik pasków
magnetycznych, nadajnik radiowy.
Gdy klient wybierał w bankomacie gotówkę, minikamera rejestrowała ruch
palców wciskających PIN, czytnik zbierał dane z paska. Po komputerowym
przetworzeniu danych, nagrywano je na czyste karty. PIN spisywano z
nagrania wideo. Konta klientów stawały otworem. Do czasu!
Adwokaci w mowach końcowych podnieśli także kwestię kwalifikacji
przestępstwa. Czy - jak chce prokurator - było to fałszowanie dokumentów
uprawniających do podjęcia pieniędzy, czy też kradzież z włamaniem za
pomocą elektronicznego "wytrycha".
- Dziś włamanie to nie tylko rozwalenie drzwi łomem. Pojęcie wysubtelniało.
Mój klient włamał się do bankomatu, używając przedmiotu, który wyzwalał w
automacie impuls konieczny do pobrania gotówki - przekonywał Jacek Kruk,
obrońca Mariusza M. Za kradzież z włamaniem grozi od roku do 10 lat. Za
fałszerstwo dokumentu uprawniającego do uzyskania pieniędzy - od pięciu lat
do 25 lat.
W tej kwestii sąd się nie wypowiadał. Kolejna rozprawa 20 listopada.