[KINO.LAB] MAX TUNDRA i Metropolis !!!!!!!

Ulka Sniegowska snieg w csw.art.pl
Pią, 4 Lip 2003, 17:04:59 MEST


Max Tundra (UK)
5. LIPCA, Dziedziniec Zamku Ujadowskiego
na otwarcie Festiwalu MOJE MIASTO
zagra na żywo do filmu Metropolis
o godz. 22.00
bilety 16 zł
piwo: 5 zł
w ramach cyklu SOUND BITES The British Council
koordynacja mini-trasy: Macio Moretti

MAX TUNDRA
„Totalnie głupie i totalnie urzekające” albo „tak brzmiałby Zappa, gdyby
używał samplerów” — piszą o nim gazety. Owszem, byç może Ben Jacobs —
nagrywający jako Max Tundra — nie jest jednym z najbardziej znanych
muzyków. Ale za to z całą pewnością jest jednym z najdziwniejszych.
Nagrywa płyty krótkie, lecz tak wypełnione pomysłami, że ktoś inny całą
płytę zrobiłby z jednego utworu Maxa Tundry. Pisze do nich równie
dziwaczne teksty, robi też zdjęcia i jeździ po świecie – 5 i 6. lipca
zagra w Polsce. W sobotę 5. 07 w Zamku Ujazdowskim na Dziedzińcu stworzy
ścieżkę dźwiękową do filmu Metropolis, Fritza Langa.
W swoich krótkich kompozycjach miesza się wszystko — jak u Zappy — pop,
rhythm’n’blues, electro z lat 80., czasem jazz, kabaret, niekiedy rock.
Wszystko posklejane jak w kolażu. Prawie zawsze kilka kontrastowych
zmian tempa i nastroju w jednym utworze. W jednym z nagra?, „Song For
Alan R. Splet”, postanowił — raczej dla sportu niż dla sztuki — zawrzeć
największą możliwą liczbę sampli z utworów różnych wykonawców —
wykorzystał ich około tysiąca. Poza tym jednostkowym przypadkiem nie ma
w jego muzyce nic ze sportu i księgi rekordów - te kolaże układają się w
spójną i melodyjną całość.
Jacobs mieszka w Londynie. Jako nastolatek kupił sobie słynny komputer
Commodore Amiga i na nim powstawały jego pierwsze nagrania. Teraz często
komponuje w podróży, używając małego przenośnego sekwencera Yamahy,
który działa na baterie. Na swoich płytach sam gra na perkusji, puzonie,
gitarach, wiolonczeli, syntezatorach, a nawet na bandżo. „Jeśli
potrzebuję jakiegoś instrumentu, to zdobywam go i uczę się na nim grać”
— mówi Tundra. Zamiast więc samplować dźwięki bandżo, Ben Jacobs uczy
się grać na bandżo do momentu, aż będzie w stanie wykonaç partię, którą
skomponował. Proste, prawda ?

Dyskografia (albumy)
„Some Best Friend You Turned Out To Be” (Domino 2000)
„Mastered By Guy At The Exchange” (Domino 2002)
--- Bartek Chaciński, „Przekrój”

Ten człowiek ma więcej pomysłow na minutę, niż większość mu
wspólczesnych muzyków w czasie całej kariery. -  BBCi
Gdyby Beefheart i Zappa używali samplera... -  DJ
Szaleństwo słodkiego, połamanego popu, o którym Saint Etienne i
Stereolab mogą już tylko marzyć. Nie można tego przespać, przegadać ani
zignorować. -  The Wire
Więcej pomysłów w sześć minut niż Squarepusher miał przez lata... Ulga
dla steranych uszu. -  Seven
Ta płyta ukazuje niezwykle szeroki zakres jego kreatywności, a przy tym
jest przystępna, wpadająca w ucho i błyskotliwie prosta. Niezwykłe
osiągnięcie. -  Pitchfork
Tak precyzyjnie zinstrumentalizowane, że zaczynasz podejrzewać, że używa
skalpela. W tej ciepłej, rozkosznie wykręcającej ucho eksploracji
skrajnych możliwości dźwięku nie ma krzty zimnej kalkulacji... zupełnie
genialne. -  Time Out

http://www.maxtundra.com


I. 5-6. lipca - MIASTO MASZYNA
- Metropolis, reż. Fritz Lang, Niemcy 1926, 80’ +++ Max Tundra, UK
(live)
Zadziwiająca techniczną maestrią wizja zautomatyzowanego miasta -molocha
w wersji retro-futuro (akcja rozgrywa się w roku 2000).
Mityczno-romantyczna utopia Fritza Langa jest zlokalizowana w mieście
podzielonym jest na dwie części - w wysokościowcach mieszkają "panowie",
kontrolujący wszystko za pomocą wszechobecnych maszyn, podczas gdy masy
robotnicze muszą pracować pod ziemią. W wyniku prowokacji władcy miasta,
który posłużył się w tym celu robotem, dochodzi do buntu mas...
Projekcji będzie towarzyszyła elektroniczna muzyka na żywo w wykonaniu
Maxa Tundry (Domino Rec., Londyn), eklektycznego twórcy związanego
niegdyś ze słynną wytwórnią Warp.

- Playtime, reż. Jacques Tati, Francja 1967, 111’
W kolejnym filmie Jacquesa Tatiego – Playtime – powraca postać Pana
Hulot. Akcja dzieje się w nowoczesnej dzielnicy, pełnej bezdusznych
hoteli i budowli ze szkła i stali, a pan Hulot jak zwykle nieustannie
wpada w kolejne tarapaty. Zdjęcia do filmu – głównie za sprawą
nieprawdopodobnej scenografii ukazującej niekończący się labirynt
budynków, przejść i zakamarków, zajęły niemal trzy lata, a reżyser sam
sfinansował w części ich budowę.





Więcej informacji o liście dyskusyjnej KINO.LAB