zapraszamy na przegląd Andrzeja i Janusza Kondratiuków 16-23. 08

Ula Sniegowska snieg w csw.art.pl
Wto, 14 Sie 2001, 19:01:39 MEST


Załączamy autorski tekst Marka Hendrykowskiego napisany specjalnie dla
nas z okazji przeglądu.
Podajemy też szczegółowy repsertuar przegląu.
Szczególnie gorąco zapraszamy na czwartki:
16. 08 godz. 19.00 - dochód z seansu przeznaczamy dla powodzian z
Lachowic
23. 08 godz. 19.00 - po seansie zapraszamy na spotkanie z pp.
Kondratiukami i p. Igą Cembrzyńską + premierowo pokażemy dwa filmy +
mało znaną etiudę Andrzeja Kondratiuka 


PRZEGLĄD FILMÓW ANDRZEJA I JANUSZA KONDRATIUKÓW

16. czw. 	19.00 	Chciałbym się ogolić  (reż. Andrzej, 1966, 17') 
+ Hydrozagadka (reż. Andrzej, 1970, 70')
17. pt. 	19.00 	Dziewczyny do wzięcia (reż. Janusz, 1972, 45')
+ Niedziela Barabasza (reż. Janusz, 1972, 25')
20.30 	 Dziewczyny do wzięcia (reż. Janusz, 1972, 45')
+ Wniebowzięci (reż. Andrzej, 1973, 44')
18. sob. 	19.00 		Pełnia (reż. Andrzej, 1979, 91')
21.00 		Jak to się robi (reż. Andrzej, 1973, 78')
19. nd.   	19. 00 	Czy jest tu panna na wydaniu (reż. Janusz, 1976, 68')
20.30 		Big Bang (reż. Andrzej, 1986, 89')
20. pon 	19. 00		Gwiezdny pył (reż. Andrzej, 1982, 50') 	
+ Mleczna droga (reż. Andrzej, 1990, 88')**
21 wt. 		19.00		Cztery pory roku (reż. Andrzej, 1984, 71')
		20.30 		Wrzeciono czasu (reż. Andrzej, 1995, 100')
22 śr. 		17.30		Noc Świętego Mikołaja (reż. Janusz, 2000, 56')
19.00		Słoneczny zegar (reż. Andrzej, 1997, 107') 
		21.00 		Złote runo (reż. Janusz, 1998, 104')
23 czw. 	19.00		Obrazki z podróży (etiuda Andrzeja K., 1966)
+ Pamiętnik filmowy Igi C. (reż. Iga Cembrzyńska, 2000, 30') 
+ Powrót córy marnotrawnej (reż. Andrzej, 2000, 100') **


Bilety w cenie 10 - 16** zł. do nabycia w kasie na pół godziny przed
seansem. Ilość miejsc ograniczona. Miejsca nienumerowane. Rezerwacje pod
numerem 628 12 71-3 wew. 135 do odbioru najpóźniej 20 min. przed
seansem. Informacje wew. 135 lub 160. Stałe informacje o programie na
stronach: www.kinolab.independent.pl lub csw.art.pl



				 Kondratiukowie

	Wiadomo na ich temat w sumie niewiele, ale coś przecież tak.
Rozproszone informacje i wzmianki znaleźć można nawet w encyklopediach.
Nieopublikowana nigdzie dotychczas, najkrótsza definicja operacyjna
hasła Kondratiukowie brzmi następująco: Andrzej, Iga, Janusz. Obdarzona
poczuciem humoru, filmowa rodzina mafijna, korzeniami sięgająca terenów
rolniczych i nieużytków rolnych w okolicach Gzowa, na rzeką Pokrzywnicą,
opodal Warszawy (w kierunku wschodnim oczywiście). Ojcem chrzestnym
rodziny jest Andrzej, młodszy Janusz reprezentuje jej interesy za
granicą, Iga - jako prezeska firmy Iga Film Productions - jest faktyczną
liderką, alfą (romeo) i (oplem) omegą w jednej osobie: głównym
strategiem, bookkeeperem i bossem do spraw marketingu. Ze zmiennym
szczęściem grupa gzowska od lat grasuje na pograniczu świata biznesu,
sztuki i polityki. Dobrze zadomowieni nie tylko nad Wisłą i w dorzeczu
Bugo-Narwi; obok rezydentury niemiecko-austriackiej, ich powiązania
sięgają także egzotycznych wysp i znanych obszarów raju podatkowego:
Bahamas, Antyli, księstwa Lichtensteinu i księstwa Monaco.
	W biznesie od dawna. Pod koniec lat 50. pierwszy znalazł się w nim
Andrzej, który szkolił się w fachu w Łodzi. Wkrótce wciągnął w to
młodszego brata, który okazał się pojętnym uczniem i - po latach
nabywanej na własną rękę praktyki - sam zdolny jest praktycznie do
wszystkiego. Iga zdobywała w tym czasie laury jako piosenkarka ("A ja
mam swój intymny mały świat", "O kochasiu, który odszedł w siną dal") i
najróżniejsze doświadczenia jako aktorka. Do dzisiaj celuje w nas z
zimną krwią w czołówce "Stawki większej niż życie".

		Charakterystyki członków rodziny 
		(na podstawie kartotek filmowych 
			 i innych źródeł)

	 Andrzej K., ksywka Jędruś. Był jedną z kluczowych postaci łódzkiej
bohemy z ulicy Targowej. Brunet słusznej postury, o intensywnym
zaroście, czemu dał wyraz w filmie "Chciałbym się ogolić" (1966).
Operator i reżyser filmowy. Pomysłodawca, współautor scenariusza i
twórca zdjęć pierwszej niezależnej polskiej produkcji filmowej po
wojnie, "Ssaków" Romana Polańskiego (1961). Dwa lata później, bez
wychodzenia z kina, rozwinął swą działalność reżyserską, kręcąc dla
telewizji i tak już zostało. Jak świadczy nakręcony przez niego jeden z
pierwszych polskich filmów telewizyjnych "Kobiela na plaży" (1963),
zawsze kipiał pomysłami. Maniak kina. Tworzył rzeczy wyjątkowe, po które
telewizja publiczna, i nie tylko, sięga chętnie do dzisiaj. Superman As
i maharadża Kaburu, na taśmie czarnobiałej i w kolorze, opiewał urodę
Polski z lądu, wody i z lotu ptaka. Lekceważony przez wielu jako
"trzecie kino", awangardowy raróg i reżyserski margines, nakręcił parę
kultowych filmów, na których bezbłędnie poznały się małolaty, w tym
zwłaszcza: "Hydrozagadkę" (1970) i "Wniebowziętych" (1972). Pod koniec
lat siedemdziesiątych przeniósł się wraz z żoną ze stolicy do Gzowa koło
Serocka. Naiwni sądzili, że całkowicie wycofał się z biznesu i zajął
smolarstwem, flisactwem bądź uprawą pokrzyw. Czas miał pokazać, jak
bardzo się mylili. Było to klasyczne przycupnięcie dla zmylenia pogoni i
złapania oddechu. W niedługim czasie, wspólnymi siłami rodzina
zreformowała swą działalność, dokonując na odludziu wyczynów, których
realizacja byłaby absolutnie niemożliwa w bliskości Krakowskiego
Przedmieścia.
 
Iga (vel Maria Elżbieta) Cembrzyńska-Kondratiuk, zwana Marynią, a
ostatnio Anetą. Mistrzyni kamuflażu, makijażu i persyflażu. Niezbyt
widoczna, za to bardzo skuteczna. Obdarzona zimną krwią, z pozoru
zagubiona, w obronie i ataku jednakowo zawsze dysponuje świetnym
przeglądem sytuacji.  Niewielu wie, że studiowała filozofię. W
strukturze organizacji (nie mylić z gangiem) odgrywa szczególną rolę
jako niezrównany consigliere. Potrafi godzić z sobą wszystkich, nawet
psy i koty. Kieruje założoną przez siebie warszawską firmą pod szyldem
Iga Film Productions. Przypada jej walny udział we wszystkich głośnych
skokach i wyczynach grupy gzowskiej, o których wzmiankuje nawet filmowa
księga Guinnessa. Kartoteki filmowe, kroniki i inne źródła najszerzej
odnotowują: "Pełnię" (1979), "Gwiezdny pył" (1982, w ręce śmiałków
dostał się wówczas Złoty Ekran), tv "Big Bang" (1986, kolejny skok i
znów Złoty Ekran), "Mleczną drogę" (1990), "Cztery pory roku" (1984,
łupem gangu padło wtedy inne cenne trofeum, Brązowy Leopard z kolekcji
MFF w Locarno), "Wrzeciono czasu" (1993-95) i "Słoneczny zegar" (1997).
Aktorka liryczno-dramatyczna z dyplomem warszawskiej PWST. Gra, śpiewa,
aranżuje, improwizuje, tańczy, pisze dialogi, oprawia filmy muzycznie,
produkuje, inspiruje, krytykuje, reżyseruje.

Janusz Kondratiuk (alias Brat), młodszy o cztery lata od Andrzeja, znany
reżyser filmowy i telewizyjny. Od dłuższego czasu przebywa za granicą,
nie tracąc jednak kontaktów z krajem. Wspierał grupę w ciężkich czasach.
Ukończył reżyserię w Łodzi (1969). Jak świadczą tytuły jego nagradzanych
w świecie etiud, od początku miał "Gwiazdy w oczach", ale zapytany o nie
odparł krótko "Nie mówmy o tym więcej". Bardziej interesowało go "Jak
zdobyć pieniądze, sławę i kobietę" (1969). Nakręcił również "Niedzielę
Barabasza" (1972) w mitycznych czasach, kiedy piłkarze i kibice u nas
znali jeszcze smak sportu amatorskiego, zwycięstwa i porażki bywały
honorowe, a jedynym dopingiem zawodników było echo trybun i  piękne
kobiety. Do innych najważniejszych wyczynów tego członka grupy gzowskiej
zaliczyć trzeba: "Dziewczyny do wzięcia" (1973, niemały łup w postaci
Złotego Ekranu, wraz z "Niedzielą Barabasza", i Złotego Jantara), "Głowy
pełne gwiazd" (1974, dziewięć lat leżakowania), "Małą sprawę" (1975,
pięć lat na półce), "Czy jest tu panna na wydaniu?" (1976), "Jedenaste
przykazanie" (1987, Syrenka Warszawska), "Głos" (1991) oraz "Złote runo"
(1996). Chętnie pracował z amatorami. Był pierwszym, który  odkrył
aktorski talent Zbigniewa Buczkowskiego, vel porucznika Mroczka. W
ostatnim czasie dał o sobie ponownie znać nakręconą dla telewizji "Nocą
świętego Mikołaja" (2000), demonstrując znakomitą reżyserską formę
(laureat Mojego Oscara, nagrody filmowej Marka Hendrykowskiego).
 
	Post Scriptum
 
	Już teraz warto zwrócić uwagę na nieznane szerszemu ogółowi dwa
najnowsze wyczyny A. I. J. Kondratiuków, które - w aurze premierowego
pokazu - prezentuje w swoim programie Kino.Lab. Obejrzałem, polecam.
Pierwszym z nich jest pełen lirycznej nostalgii "Pamiętnik filmowy Igi
C.", z którego można się dowiedzieć, ile nieoczekiwanej poezji kryją w
sobie, bezlitośnie odrzucone niegdyś przy montażu, duble ze starych
filmów. Drugim - pełnometrażowy pamflet obyczajowy z życia współczesnych
rodaków "Córa marnotrawna" (2001). "Pamiętnik" to apetizer, czyli
przekąska, "Córa" - danie główne (które, nawiasem mówiąc, zdążyło już
zdobyć Złotą Rybkę w Ińsku). W kinach należy je serwować razem - jako
specialité de la maison Karczmy Gzowskiej. Oryginalną przekąskę
przyrządziła osobiście Szefowa, czyli Aneta. Do szczególnych smaczków
dania głównego, autorstwa Andrzeja wraz z Rodziną, zaliczam: sekwencję
balu dobroczynnego, monolog na temat związku przyczynowo-skutkowego
między zmianami ustrojowymi a alpagą, uwodzicielskiego kujawiaczka, film
urywający się w efekcie forsownego pojedynku dwóm panom B. (Barciś &
Buczkowski) przy barze, godne "Końcówki" Becketta wołania o ratunek na
pustyni w Indiach oraz rewelacyjną Zofię Saretok w roli Ulicznicy
Helutki (Oscar za najlepszą rolę drugoplanową). 
	Prognoza: film przeznaczony nie dla wszystkich. Docenią go tylko
widzowie z poczuciem humoru. Z pewnością nie polubi kołtun, nie spodoba
się także durnej stronie tzw. sceny politycznej. Nic dziwnego, "Córa
marnotrawna" została nakręcona z myślą o widzach dojrzałych i
samodzielnie myślących, których - bez względu na wiek - nie dotyka
objawiające się zanikiem zdolności do śmiechu (także z samych siebie) i
śmiertelną powagą umysłowe zramolenie. Kto wie, czy wkrótce nie stanie
się ona kolejnym - obok "Hydrozagadki" i "Wniebowziętych" - kultowym
filmem dla naszej coraz bardziej dorosłej młodej widowni?


					Przyjaciel polskiego kina 
					i (niektórych) polskich 								filmowców

					Marek Hendrykowski

	

	 	 Zagadka dla Koneserów i Smakoszy, 
	  biesiadujących podczas tej retrospektywy

	Do jakich filmów braci Kondratiuków nawiązuje "Córa marnotrawna"? 

				  Odpowiedź

	Skojarzeń jest wiele. Dotyczą zarówno do filmów dawnych, jak i całkiem
nowych. Najwięcej reminiscencji fabularnych, tematycznych,
stylistycznych itp. przywodzą na myśl: "Hydrozagadka",
"Ene...due...like...fake", "Wesoła noc smutnego biznesmena", "Chciałbym
się ogolić" (najbardziej Beckettowski z filmów A. K.) oraz "Złote runo"
i "Noc świętego Mikołaja" - oba J.K. Ale znawcy ich twórczości odkryją
zapewne nie bez podziwu, że Andrzej jako reżyser "Córy marnotrawnej" -
robiąc "coś z niczego" (Himalaje z piasku, pustynia w atelier,
miniaturowa motorówka na Atlantyku, pociąg mknący przez subkontynent
indyjski itp.) i konstruując z niebywałą pomysłowością scenografię tej
groteski - czyni świetny użytek z jeszcze studenckich doświadczeń
twórczych, jakie zdobył na planie filmowym, realizując ponad
czterdzieści lat temu techniką kombinowaną eksperymentalną etiudę:
"Obrazki z podróży" (Grand Prix Festiwalu Szkolnych Etiud Filmowych,
1960). To się nazywa stara szkoła!

								M.H.
.
KINO.LAB - nowe kino
Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski
tel. 628 12 71-3 wew. 135 (informacje i rezerwacje)
bilety w cenie 6 - 10 zł.
Subskrypcja informacji bieżących: do majordomo w sunsite.icm.edu.pl wysłać list o treści:
subscribe kino_lab
a żeby się wypisać:
unsubscribe kino_lab


Więcej informacji o liście dyskusyjnej KINO.LAB