[Karty] [press] Supergliniarze z cyberprzestrzeni

Leszek Zygmunt leszek at zygmunt.info
Thu Nov 9 13:21:47 CET 2006


http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35769,3695284.html

Supergliniarze z cyberprzestrzeni
 Karolina Łagowska 2006-10-20, ostatnia aktualizacja 2006-10-20 16:29:36.0

Przemyśl, szósta rano. Wrocławscy policjanci pukają do drzwi
podejrzanego: - Policja, otwierać! Zaspany haker wychodzi. - A panowie
to pewnie z Wrocławia? Cholera. Wiedziałem, że jak mnie ktoś namierzy,
to tylko wy.

Taka anegdota o wrocławskich funkcjonariuszach z sekcji komputerowej
krąży po Polsce. Tyle że jest autentyczna. W polskim półświatku każdy
oszust komputerowy wie, że we Wrocławiu będzie rozpracowany, zanim
zdąży porządnie zarobić. Albo zarobi i pójdzie cieszyć się tym zza
krat.

Tylko w ciągu ostatnich kilku miesięcy policjanci rozpracowali: polski
odłam neonazistowskiej organizacji "Krew i Honor" (główni
administratorzy siedzą w areszcie); szajkę pedofilów, działającą w
całej Polsce (pięciu mężczyzn aresztowanych), handlarzy podrabiających
karty do dekoderów telewizji satelitarnej i sklep internetowy z
elektroniką, który naciągnął klientów z całej Polski. A kilka dni temu
policjanci z Komendy Miejskiej tropiący przestępczość gospodarczą
rozbili międzynarodowy gang. Przestępcy działali na całym świecie
(przez internet), ale pieniądze przyjechali wypłacić z Wrocławia.
Wpadli z torbą wypchaną 100 tysiącami dolarów.

Na policyjnych zdjęciach zrobionych już w celi 34-letnia Antoaneta G.
uśmiecha się do obiektywu. Na twarzach Georgija V. i Georgija B. widać
przede wszystkim zaskoczenie. Są Bułgarami, rezydowali w Pradze.
Wrocław był tylko jednym z miast, w których założyli sobie konta.

A właśnie tu runął ich genialny plan, dzięki któremu ich konta
codziennie zasilały tysiące dolarów z całego świata.

Strzeż się, piracie

Sekcja komputerowa to komórka przy wydziale zwalczającym przestępczość
gospodarczą we wrocławskiej Komendzie Wojewódzkiej Policji. Zwalcza
typową przestępczość gospodarczą (taką jak kradzieże danych lub
pieniędzy z kont bankowych) i intelektualną (związaną z łamaniem praw
autorskich, np. ochrona sygnału przesyłanego przez platformy cyfrowe),
kartową (chodzi o karty płatnicze i kredytowe) i wszystkie
przestępstwa popełniane w internecie (wymiana pornografii dziecięcej,
oszustwa na aukcjach internetowych). Policjanci ścigają także handel
podrabianymi towarami - ubrania, kosmetyki, sprzęt - i śledzą
podejrzane transfery pieniędzy.

W 1994 roku weszła w życie ustawa o ochronie praw autorskich. Wtedy
powstała sekcja. - Początki były trudne - wspomina nadkom. Ryszard
Piotrowski, zastępca naczelnika wydziału do walki z przestępczością
gospodarczą, a wcześniej kierownik sekcji. - Przynieśliśmy do pracy
swoje komputery, bo tu stały Odry. Miały dostęp do podstawowych
policyjnych baz danych, ale do internetu nie. A jak bez dostępu do
sieci mieliśmy ścigać piratów?

A było już kogo tropić. W połowie lat 90. nastała era podróbek i
kopii. Piraci szaleli, bo do tej pory nikt się nimi nie interesował.
Hurtowo produkowali pirackie filmy wideo, kasety z zagraniczną muzyką.
Handlowali na bazarach, ale lawinowo zaczęli też działać internecie.

Gdy Piotrowski po raz pierwszy uruchomił u siebie Windowsa, wywołał
głupie uśmiechy na twarzach kolegów. Bo takie to kolorowe, więc pewnie
jakaś gra. Z siecią łączył się przez modem, przy użyciu telefonu
stacjonarnego, na numer Telekomunikacji Polskiej 0202122. - Ale przez
to zero na początku telefon traktował numer jako międzynarodowy i
odrzucał połączenia, bo międzynarodowe mieliśmy zablokowane - opowiada
nadkomisarz.

A potem przyszedł rachunek, i znów musiał się gęsto tłumaczyć.
Przełożony sprawdzał billingi. A tam na przykład: 20 minut połączenia
z 0202122. - 20 minut przez telefon gadać? Czy ty nie masz nic innego
do roboty? - dopytywał się czujny szef.

Od tej pory na ścianie gabinetu Piotrowskiego zaczęły pojawiać się różne trofea.

Na centralnym miejscu wisi dziś replika japońskiej katany. Podpisana:
za walkę z piractwem komputerowym. Ale ulubionym gadżetem zespołu jest
kawałek plastikowej listwy z bankomatu. Na zewnątrz są naklejki z
wzorami kart płatniczych, akceptowanych przez dany bankomat. W środku
- miejsce po kamerze, jaką zamontowali w listwie przestępcy, zanim
umieścili ją na urządzeniu. Dzięki temu mogli podglądać numery PIN
osób korzystających z bankomatu. Drugie urządzenie sczytywało pasek
magnetyczny karty. Złodzieje robili później jej replikę i wygarniali z
konta, ile się dało.

To była jedna z pierwszych takich spraw w Polsce. Ludzie wierzyli w
niezawodność bankomatów, a z takim rodzajem oszustwa policjanci nigdy
wcześniej nie mieli do czynienia. Policjanci z sekcji komputerowej
wrocławskiej KWP rozpracowali oszustów, zatrzymali ich na gorącym
uczynku, a dowody, jakie zebrali, pozwoliły zapakować złodziei za
kratki.

Listwa z bankomatu - już bez kamery w środku - leży dziś na szafie w
gabinecie naczelnika Piotrowskiego.

Szybcy i sprytni

O ludziach ze swojej byłej sekcji naczelnik Piotrowski mówi:
entuzjaści, pasjonaci, piekielni zdolni i pracowici.

Oni sami o sobie: zakręceni, komputerowi wariaci, nietolerujący
przestępstw i machlojek.

Dziś w "komputerach" pracuje siedem osób: dwóch Tomków (jeden jest
kierownikiem), Włodek, dwóch Jacków (jeden policjant, drugi cywil),
dwóch Arturów i Agnieszka. Każdy ma swoją specjalność, ale i
umiejętności na poziomie najlepszych hakerów. Są zawsze o krok przed
nimi.

Ryszard Piotrowski osobiście przyjmował każdego z ekipy. - Szukałem we
wszystkich wydziałach i komisariatach ludzi, którzy mają w sobie pasję
i w czymś już się sprawdzili. Musieli znać nie tylko prawo i przepisy
i być dobrymi policjantami, ale jeszcze być specami w elektronice,
komputerach, łączności - tłumaczy.

Jednym z pierwszych w sekcji był Włodek, specjalista od praw
autorskich. W miejskim wydziale PG zrobił dużą sprawę gangu piratów
komputerowych. - Kopiowali głównie programy komputerowe, filmy.
Pracowali na wsi pod Wrocławiem, dystrybucję prowadzili przez
internet, ale tak sprytnie, że przez dłuższy czas nie mogliśmy ich
dopaść - mówi Włodek. To on właśnie rozbił gang.

Specjalistą od pornografii i pedofilii jest Jacek. Rozbita m.in. przez
niego szajka pedofilska była jedną z największych działających w
Polsce. Policjanci zatrzymali przestępców w Nowym Sączu, Toruniu,
Kołobrzegu. - Jak zabieramy się do sprawy, robimy ją do spodu. Do
końca - wyjaśnia Tomek, kierownik sekcji komputerowej. - Zbieramy
dowody, tropimy, w końcu jedziemy po kogoś, niezależnie od tego, gdzie
mieszka. Bardzo ważne jest, żeby na miejscu zabezpieczyć sprzęt i
przejrzeć, co trzeba. Od tego zależy dalszy bieg sprawy, a jeśli ktoś
się na tym nie zna, bardziej zaszkodzi, niż pomoże. Dlatego szkolimy
policjantów. Muszą znać przynajmniej podstawowe zasady obowiązujące w
takich sytuacjach. Są sprawy, które prowadzą np. kryminalni, więc nas
przy realizacji nie ma. Ale jeśli chodzi np. o analizę danych, robimy
to my, bo w laboratorium czekaliby za długo.

Za długo - oznacza czasem więcej niż 48 godzin, które spędza w
areszcie zatrzymany. Zdarza się, że w tym czasie trzeba znaleźć
dodatkowe dowody na popełnione przez niego przestępstwo. Wtedy
policjanci nie idą do domów, tylko zamykają się w swoich pokojach i
pracują. Jak trzeba, to i kilka dni bez przerwy. Liczy się każda
minuta. I najdrobniejszy nawet ślad.

Cyfrowy dowód

Tak jak ślady krwi czy odcisk palca, dowodem może być zapis każdej
operacji przeprowadzonej na komputerze. Każde połączenie z internetem
zostawia w sieci ślady. Podobnie każda przeprowadzona na komputerze
operacja. Z plątaniny milionów numerów w cyberprzestrzeni trzeba
wyłowić te właściwe. Tomek pokazuje mi gruby plik kartek zapisanych z
góry na dół cyframi. - To materiały do sprawy Redwatch.info. Ich
administrator zrobił kiedyś jeden błąd. Jeden, ale stanowi niezbity
dowód. I tu go znaleźliśmy - cieszy się.

Sprawę zamknięcia strony redwatch.info, portalu neonazistowskiej
organizacji "Krew i Honor", sekcja potraktowała ambicjonalnie.

"Krew i Honor" działa m.in. w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji i
Stanach Zjednoczonych. Otwarcie propaguje faszyzm, nazizm, homo- i
ksenofobię oraz antysemityzm. Ma własne bojówki - Combat18, które mają
na swoim koncie kilka udanych zamachów, m.in. w Londynie. W lutym na
stronie "Krwi i Honoru" pojawił się link do redwatch.info, gdzie
neonaziści stworzyli listę "zdrajców rasy": zdjęcia, adresy, numery
telefonów.

Ogólnopolskie śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się właśnie we
Wrocławiu, po tym jak w lutym ubiegłego roku do komisariatu Wrocław
Fabryczna zgłosiła się maturzystka Weronika Babrecka, działająca w
lewicowych organizacjach młodzieżowych.

Na klatce schodowej jej mieszkania ktoś namalował znak: zakaz
pedałowania, którym posługuje się NOP, i napisał "Dla Weroniki
Babreckiej". Później Weronika odnalazła się na liście neonazistów na
redwatch.info.

Tomek, specjalista od aukcji internetowych i platform cyfrowych: - To
była polska wersja tej strony, ale założona na serwerze amerykańskim,
gdzie za propagowanie faszyzmu nie grozi żadna kara. Jednak
sprawdziliśmy, że strona administrowana jest z kilku miejsc w Polsce.
Autorzy czuli się bezkarnie. Umieszczali nawet jakieś odzywki i
komentarze pod adresem organów ścigania. Krótko mówiąc, ostro wjechali
nam na ambicję.

Akcja przeciwko redwatch.info nabrała tempa w maju po brutalnym ataku
na działacza lewicy w Warszawie. Mężczyznę zamroczono gazem, potem
dostał cios nożem w plecy. Jego dane również znajdowały się na liście
wrogów neofaszystów.

Kierownik sekcji:- Nawiązaliśmy współpracę z FBI, ale początkowo
Amerykanie bagatelizowali sprawę. Dopiero jak poznali zarzuty, jakie
ciążą na polskich administratorach, zmienili podejście.

Policjanci tropili adminów kilka miesięcy. W lipcu zatrzymali Andrzeja
P. ze Świnoujścia, Bartosza B. ze Słupska i Mariusza T. z
Bielska-Białej. W ich mieszkaniach znaleźli faszystowskie emblematy.
Odkryli, że poza administrowaniem stroną mężczyźni brali też udział w
neonazistowskich spotkaniach, organizowanych m.in. podczas majówki w
obozie koncentracyjnym w Auschwitz.

Neonaziści do dziś siedzą w areszcie.

Tomek: - Przy tak zróżnicowanym prawie na świecie w tym zakresie za
wiele nie da się zrobić. Nie mamy wątpliwości, że strona odrodzi się
wkrótce gdzie indziej. To tylko kwestia czasu.

Przestępcy i łosie

Żeby zrozumieć, co mówią do siebie policjanci z sekcji komputerowej,
trzeba wiedzieć, co to: wejście z zawinięciem frajera (zatrzymanie w
mieszkaniu), posadzenie na dołku (w areszcie), sanki (sankcje karne).
Przeciętny użytkownik internetu i karty bankomatowej, który kupuje
czasami na aukcjach internetowych, musi znać też pojęcia: karciarze
(przestępcy od kart płatniczych), skimming (sczytywanie kodów PIN i
pasków kart bankomatowych) i phishing (podszywanie się pod instytucje
finansowe, by wyłudzić dane). Wszystko po to, by nie zostać łosiem
(czyli nie dać się głupio oszukać przestępcom). Oszukany łoś to w
slangu łoś zwałkowany (od wałka, czyli przekrętu). - Prawda jest taka,
że ludzie najczęściej padają ofiarami przestępstw przez nieuwagę,
zagapienie, niesprawdzenie podstawowych danych, np. kontrahenta na
aukcji - mówi Włodek.

Rozpracowywał niedawno ogromny sklep internetowy Eurogsm, oferujący
drogi sprzęt komputerowy i rtv. 28-letni Wojciech M. i 29-letni Damian
K. z Kołobrzegu oszukali ponad tysiąc klientów. - Zrobili to bardzo
profesjonalnie - mówi Włodek. - Podali adres firmy, numery
stacjonarnych telefonów do poszczególnych działów i faks. Oferowane
przez nich towary były dokładnie opisane i sfotografowane. Na stronie
znalazły się też zdjęcia internetowych sprzedawców.

Żeby nikt ich nie namierzył, przeprowadzili się do Wrocławia. Blisko
centrum, by korzystać z bezprzewodowego internetu i uniknąć w ten
sposób pozostawiania śladów w sieci. W Polsce nie było jeszcze takiego
przypadku.

- Rzeczywiście, przez pewien czas wychodziło nam, że to ktoś z
urzędników z urzędu miejskiego prowadzi przestępczą działalność -
śmieje się Włodek. - W końcu ich trafiliśmy. Ale nie mogę powiedzieć
jak, bo oszuści stale się uczą. Ta dwójka na przykład wpadła na pomysł
swojego przestępstwa, oglądając telewizję. Był tam program o
oszustwach w internecie.

Karolina Łagowska

-- 
lEszEk



More information about the Karty mailing list