[Karty] Elektroniczne ściany płaczu

Piotr J. Ochwal karty@listy.icm.edu.pl
Sat, 29 May 2004 14:57:58 +0200


Środa, 26 maja 2004r.

Po raz kolejny poruszamy temat perypetii bankomatowych naszych
Czytelników. Dla pyskowiczanina Dariusza Stasiaka kłopoty zaczęły się
9 stycznia. Wtedy to mężczyzna udał się do pobliskiego bankomatu Banku
Śląskiego, przy pl. Piłsudskiego i próbował pobrać kwotę 1100 złotych.
Niestety próba zakończyła się niepowodzeniem.

- Bankomat nie wypłacił mi pieniędzy, które chciałem pobrać, tylko
oddał mi kartę informując o "braku dostępnych środków", więc
pomyślałem że moja wypłata jeszcze nie wpłynęła - opowiada pan
Dariusz.

Jakież było jego zdziwienie, gdy udał się do swojego banku BPH w
Gliwicach Łabędach, gdzie okazało się, że pieniądze zostały przez
niego pobrane.

- Doznałem szoku - mówi pan Dariusz. - Potrącono mi część moich
miesięcznych dochodów, pomimo iż bankomat nie wypłacił mi pieniędzy.

Aby wyjaśnić paradoksalną sytuację, natychmiast pan Dariusz przyszedł
do Banku Śląskiego, gdzie rzekomo pobrał pieniądze. Poinformowano go,
aby skontaktował się ze swoim bankiem w celu złożenia reklamacji.

- W tym samym dniu pojechałem do swojego banku, aby złożyć reklamację,
po czym kazano mi czekać 14 dni i sprawdzać stan konta - mówi pan
Dariusz.

- 20 stycznia warunkowo uznano reklamację klienta, lecz 30 marca na
podstawie decyzji Banku Śląskiego odrzucono uzasadniając że transakcja
miała prawidłowy przebieg, w wyniku czego kwota ponownie została
potrącona - relacjonuje pracownik banku BPH.

- Nie rozumiem całej sytuacji. Najpierw pieniądze wpłynęły na moje
konto i nagle bez żadnej informacji pisemnej potrącono je,
pozostawiając mnie i moją rodzinę na bez środków do życia - żali się
pan Dariusz.

- Reklamacje rozpatrywane są na podstawie zapisów systemowych tj.
elektronicznych zapisów transakcji, według których ustaliliśmy iż
transakcja miała miejsce - informuje Hubert Kifner z biura prasowego
ING Bank Śląski. Jak się dowiedzieliśmy, 38-letni pan Dariusz ma
poważne problemy zdrowotne i przebywa obecnie w szpitalu w
Pyskowicach.

Kierownik Banku Śląskiego w Pyskowicach zapytany przez nas o zapis
wideo nie udzielił nam informacji ze względu na tajemnicę bankową.

- Bardzo chętnie udzielimy wszelkich informacji. ale wyłącznie naszemu
klientowi - zapewnił. 

Wyjaśnienia tej przykrej dla naszego Czytelnika sprawy są w toku.

* * *

Pomogliśmy już w rozwiązaniu sprawy związanej z reklamacją bankową.
Gliwiczanka wybierała kwotę tysiąca złotych z bankomatu Banku
Śląskiego mając konto w Raiffeisen Banku. Na ekranie pojawił się napis,
że transakcja nie może być wykonana. Jednak na drugi dzień okazało
się, że tysiąc złotych zniknęło z konta gliwiczanki. Odsyłana z banku
do banku, nie mając środków do życia, zwróciła się do nas o pomoc.
Bankowcy ustalili, że to prawdopodobnie błąd systemowy był przyczyną
takiego stanu rzeczy, a trzymiesięczne oczekiwanie na wyjaśnienie
sprawy jest normą. Potraktowali jednak klientkę wyjątkowo i do czasu
formalnej decyzji, przelali jej niesłusznie zabraną gotówkę na konto.

joanna majka
Dziennik Zachodni