<div class="gmail_quote"><blockquote class="gmail_quote" style="margin:0 0 0 .8ex;border-left:1px #ccc solid;padding-left:1ex;">&gt; Trzecie aspekt. Wszyscy w internecie posługują sie domenami, które przecież są rejestrowane. Wiec wykazy już mamy. </blockquote>
<blockquote class="gmail_quote" style="margin:0 0 0 .8ex;border-left:1px #ccc solid;padding-left:1ex;">&gt; Trzeba tylko przestrzegać aby były rzetelne. Wladek Majewski podnosił już tę kwestię<br></blockquote><div><br></div>
<div>Powtórzę więc swoje argumenty na tej liście:</div><div><br></div><div>Dyrektywa medialna wprowadza cztery grupy wymogów:</div><div><b><br></b></div><div><b>1. Jawna odpowiedzialność za przekaz.</b> </div><div>Skoro postulujemy, aby nie strzelać do posłańca (czyli pośrednika w postaci ISP), ale ścigać faktyczne przypadki naruszenia prawa i usuwać ich efekty, to wydawca (producent i/lub podmiot publikujący) przekazu nie może być anonimowy. W tym celu dyrektywa wymaga, aby istniał powszechnie dostępny rejestr, na podstawie którego możliwe byłoby domniemanie, kto odpowiada za rozpowszechniane lub udostępniane treści. </div>
<div><br></div><div>Dyrektywa jednak nie określa sposób funkcjonowania takiego rejestru. W ustroju władzy resortowej opracowanie sposobu wdrożenia dyrektywy, która dotyczy głównie radia i telewizji, powierzono instytucjom powołanym do regulowania nadawców radiowo-telewizyjnych, czyli Ministerstwu Kultury i KRRiT. Instytucje te z kolei pragną cały problem rozwiązać na własnym podwórku. Dotychczas nie mają w swoim nadzorze odpowiedniego rejestru, a więc uznały za konieczne rozszerzenie zakresu własnej kompetencji i utworzenie go, oczywiście wraz z upoważnieniem KRRiT do ręcznego zarządzania nim, np. przez arbitralne wykreślanie źle widzianych nadawców.</div>
<div><br></div><div>Internet nie jest jednak i nigdy nie był obszarem dziewiczym, pozbawionym odpowiednich dla tego medium narzędzi regulacji. W internecie takimi narzędziami są rejestry adresów IP, w Europie prowadzone przez RIPE oraz rejestry domen wraz z usługą WhoIs. Problem sprowadza się więc do wiarygodności i dostępności tego rejestru. Niestety w ramach polskiej domeny narodowej .pl zasady działania tej usługi określa jedynie regulamin wydany przez dyrektora NASK i nie określa on powszechnie obowiązującego wymogu podawania prawdziwych i aktualnych danych właściciela domeny, w przypadku domen będących własnością osób fizycznych w ogóle nie udostępnia żadnych informacji o właścicielu. Wydaje się więc, że zamiast tworzyć nowe wykazy lepiej byłoby poprawić wiarygodność i użyteczność istniejącego wykazu.</div>
<div><br></div><div>W Polsce są też inne rejestry, które mogą spełnić wymaganą przez dyrektywę rolę, na przykład rejestr podmiotów gospodarczych REGON (oraz skoordynowane z nim rejestry KRS i rejestry prowadzone przez samorząd terytorialny) oraz  sądowy rejestr tytułów prasowych. Do spełnienia wymogów dyrektywy wystarczyło zobowiązać podmioty gospodarcze prowadzące działalność gospodarczą za pośrednictwem Internetu do wskazania w rejestrze pełnej i aktualnej lokalizacji internetowych prowadzonych przez nie usług (na podobnej zasadzie, jak obowiązkiem jest podanie w KRS poprawnego adresu fizycznego i zasad reprezentacji). Innym podobnym, już istniejącym, rejestrem jest sądowy rejestr tytułów prasowych.</div>
<div><br></div><div>2. <b>Wdrożenie zabezpieczeń technicznych wobec małoletnich</b></div><div>Problem z takim wymogiem polega na tym, że jeszcze nikt i nigdzie nie opracował i nie wdrożył takich zabezpieczeń bez równoczesnej drastycznej ingerencji w prywatność (na przykład bez wymogu zakładania przez osoby dorosłe imiennych kont po uprzednim wylegitymowaniu się lub udostępnieniu operatorowi serwisu numeru karty kredytowej). Zgodnie z przyjętą przez Sejm Ustawą to niewykonalne zadanie powierzono KRRiT, a więc instytucji, która z definicji nie ma w tym zakresie żadnych kompetencji technicznych ani merytorycznych. </div>
<div><br></div><div>Znacznie skuteczniejszym rozwiązaniem byłoby powierzenie opracowania odpowiednich standardów organizacjom reprezentującym zainteresowane podmioty z obowiązkiem przedstawienia ich do akceptacji ministrowi odpowiedzialnemu za informatyzację. </div>
<div><br></div><div>3. <b>Promowanie treści europejskich</b></div><div>Jest to bezrefleksyjne przeniesienie regulacji telewizyjnych na usługi działające na zupełnie innych zasadach. Jeśli celem jest wspieranie europejskiej twórczości kulturalnej, to skutecznie można to osiągnąć wymagając przeznaczenia na ten cel (produkcję własną lub zakup produktów europejskich) odpowiedniego procenta przychodów podmiotu publikującego. Regulowania procentowego składu katalogu nie ma żadnego praktycznego wpływu na dokonywane przez klientów wybory i na strukturę wydatków na pozyskanie treści.</div>
<div><br></div><div>4. <b>Limitowanie reklam</b></div><div>W obrębie medium, w którym odbiorca w każdej chwili może zmienić odbierany przekaz i jest pełna swoboda konkurencji między podmiotami publikującymi, nie ograniczona żadnymi limitami technicznymi, ustawowe limitowanie trwania reklam  nie ma sensu. W przypadku zbyt agresywnych reklam użytkownicy po prostu będą w katalogach omijać odpowiednie pozycje. Ponadto znaczna część przekazu reklamowego w takich mediach nie ma formy całoekranowych przerw ekranowych. Wdrożenie tej grupy przepisów może również polegać na zobowiązaniu reprezentacji środowiska do opracowania standardów oraz na wprowadzeniu limitów wprowadzanych przez przekaz reklamowy utrudnień w dotarciu do wybranego przekazu oraz w ingerencji w jego treść.</div>
<div><br></div><div>Władek</div></div>